motoextra

motoextra

Polska

Chamstwo na drodze. Najbardziej irytujące zachowania kierowców

Znalezione obrazy dla zapytania cham na drodze

Drogowy cwaniak, wychowawca, uliczny matador – na co dzień spotykamy na drodze różnych kierowców. Które zachowania was najbardziej irytują? My mamy sporo typów, ale tym razem wybraliśmy tylko 10 z nich. Zgadzacie się z naszymi propozycjami?

 

Jazda po coraz bardziej zatłoczonych drogach jest wystarczająco stresująca, ale swoje dokładają jeszcze bezmyślni i bezczelni kierowcy, którzy nie potrafią patrzeć dalej niż na swój czubek nosa. Niestety, Polscy kierowcy nie należą do najkulturalniejszych ani uprzejmych. Co prawda sytuacja się poprawia, ale nadal nie jest z tym najlepiej. Zajeżdżanie drogi, cwaniackie omijanie zatorów na drodze, czy blokowanie lewego pasa są na porządku dziennym. 

 

Czytaj więcej: Chamstwo na drodze. Najbardziej irytujące zachowania kierowców

Kierowcy ofiarą walki ze smogiem – zakaz wjazdu do miast

Alarm smogowy rozpętał debatę o poprawie jakości powietrza i jak zwykle pierwsi do linczowania trafili kierowcy. Coraz poważniej mówi się o wyrzuceniu aut z centrów polskich miast, będą mogły o tym decydować samorządy.

 

Problem jest, i to poważny, Polska ma aktualnie najbardziej zanieczyszczone powietrze w Europie. Co prawda w debacie wspomina się o największych trucicielach, czyli przemyśle i gospodarstwach domowych, ale jak zwykle najłatwiej zacząć od karania kierowców.

Politycy przyspieszyli pracę nad projektem ograniczającym emisję szkodliwych pyłów do powietrza. Do sejmu trafił właśnie projekt Marka Sowy, posła Nowoczesnej, dający władzom większych miast (powyżej 200 tys. mieszkańców) prawo do wytyczania stref z ograniczeniem lub zakazem poruszania się pojazdów spalinowych niespełniających najnowszych norm emisji spalin.

 

Według pomysłu posła Sowy, ograniczenia nie będą dotyczyć mieszkańców wyznaczonych stref i pojazdy specjalne.

 

Jak to działa u innych?

Sama idea opiera się na rozwiązaniach znanych już m.in. z miast naszego zachodniego sąsiada. Do stref wstęp będą miały tylko auta najnowsze spełniające najsurowsze normy emisji spalin. Wjeżdżając do centrum trzeba będzie oznakować auto naklejką informującą o klasie emisji.

Aktualnie najbardziej rozbudowany system stref ekologicznych mają Niemcy. Stosuje się tam plakietki w trzech kolorach, w zależności od rodzaju silnika i daty pierwszej rejestracji, co ma bezpośredni związek ze spełnieniem odpowiedniej normy szkodliwych spalin.

I tak zakaz wstępu do miast mają pojazdy z silnikami benzynowymi zarejestrowanym przed październikiem 1996 roku oraz z dieslem zarejestrowanym przed 1 stycznia 1997 roku. Czerwoną plakietkę otrzymują pojazdy spełniające wymagania normy Euro 2, żółtą – Euro 3, a zieloną – Euro 4 i 5.

Naszym zdaniem

Oczywiście eliminacja z miast niesprawnych diesli (które zresztą często jeżdżą w taborach komunikacji miejskich), to dobry pomysł. Z drugiej strony jeśli wydawanie naklejek będzie się odbywało tylko na podstawie rocznika auta, a nie rzeczywistej emisji spalin samochodu, może się okazać, że w miastach pozostanie wielu trucicieli z wyciętymi filtrami cząstek stałych, a wilczy bilet dostaną auta całkiem niegroźne dla środowiska, ale zbyt stare.

 

 

 

 

Szaleństwa na zamarzniętej rzece zakończył pod lodem

Bez ofiar obyło się podczas tej próby ćwiczenia swoich umiejętności na lodzie. Kupiony dzień wcześniej samochód utknął na zamarzniętej rzecze, a potem częściowo zatonął.

W Polsce brakuje miejsc, w których w bezpiecznych warunkach można byłoby zapoznać się z prawidłami jazdy na lodzie. Ku przerażeniu policji i straży pożarnej od czasu do czasu zdarza się przypadek próby wykorzystania do tego celu zamarzniętego jeziora lub rzeki. Tak właśnie stało się na rzece Głuszynce w Kamionkach niedaleko Kórnika. Mężczyzna postanowił wypróbować swoje kupione dzień wcześniej bmw na lodzie. Sprawę opisał serwis epoznan.pl.

- Jak wynika ze śladów widocznych na zamarzniętej tafli Głuszynki, udało mu się zrobić kilka „kółek” - mówi Wirtualnej Polsce Patrycja Banaszak z Miejskiej Komendy Policji w Poznaniu. - Lód był jednak zbyt cienki i samochód częściowo się zapadł, uniemożliwiając dalsze szaleństwa. Wtedy kierowca postanowił zdemontować tablice rejestracyjne, by zatrzeć ślady. Zapomniał jednak o naklejce na szybie, więc policjanci szybko dotarli do mężczyzny figurującego w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców jako właściciel auta. Ten pokazał jednak funkcjonariuszom zawartą dzień wcześniej umowę sprzedaży pojazdu. Następnego dnia policjanci na miejscu spotkali mężczyzn starających się wyciągnąć auto, a wśród nich feralnego właściciela, który otrzymał mandat. Z upływem godzin samochód dodatkowo zapadł się i – jak powiedział policjantom właściciel – zostanie odwieziony na złom.

Jeżdżenie samochodami po zamarzniętych zbiornikach wodnych nie jest niczym nowym. Od lat praktykuje się to w krajach skandynawskich. Tam jednak temperatury są niższe, a mróz utrzymuje się znacznie dłużej. Kopiowanie tego pomysłu w Polsce może mieć tragiczne następstwa. W lutym 2015 roku na jeziorze Tejstymy lód załamał się pod jadącym po nim samochodem. Młody kierowca utonął sto metrów od brzegu.

 

 

Ceny OC w ciągu roku mocno wzrosły. A to jeszcze nie koniec

Średnia cena OC w styczniu 2016 roku wynosiła 659 zł. Obecnie jest to już 1024 zł. Na szczęście nie każdy ubezpieczyciel podniósł ceny w jednakowym stopniu, a różnica pomiędzy najdroższym i najtańszym towarzystwem może wynieść nawet ponad tysiąc złotych. Czy w 2017 roku wzrosty cen OC wyhamują?

Rok 2016 zapisze się pamięci zmotoryzowanych jako czas lawinowych podwyżek składek OC. Jak wynika z raportu firmy mFind, zajmującej się porównywaniem ofert ubezpieczenia, średnia cena OC dla 36-letniego, żonatego kierowcy posiadającego jedno dziecko, jeżdżącego volkswagenem golfem 1,9 TDI z 2007 roku i mającego wszystkie zniżki, to obecnie 1024 zł. W porównaniu ze średnią ceną takiego OC w styczniu 2016 roku, wynoszącą 659 zł, jest to wzrost o 55 proc.

 

Średnie ceny OC w poszczególnych miastach Polski są jednak mocno zróżnicowane. Dziś przykładowy kierowca najwięcej zapłaciłby we Wrocławiu (1230 zł), Gdańsku (1203 zł) i Warszawie (1147 zł), a najmniej w Katowicach (948 zł), Kielcach (875 zł) i Rzeszowie (829 zł). Jeśli podzielilibyśmy Polskę linią biegnącą przez Wrocław i Warszawę, to zmotoryzowani po jej północnej stronie płacą za OC więcej niż ci na południe od linii. Nie oznacza to jednak, że kierowcy są skazani na ubezpieczenie za więcej niż tysiąc złotych. Wystarczy dobrze poszukać, by nasz przykładowy kierowca znalazł tańszą ofertę w każdym z polskich miast. Obecnie najtaniej, bo za 650 zł, ubezpieczyłby samochód w Rzeszowie w Warcie.

 

 

 

Całkowicie rozbity samochód sprzedawał jako bezwypadkowy

Pewien kierowca odbywał jazdę testową nową Mazdą 3. Niestety miał poważny wypadek i orzeczono szkodę całkowitą. Jakie było jego zdziwienie, gdy po pewnym czasie znalazł ogłoszenie z tym samym samochodem sprzedawanym jako bezwypadkowy.

Ukrywanie wypadkowej historii samochodów to niestety cały czas norma w Polsce. Nieuczciwi sprzedawcy mają też już sprawdzony sposób, jak reagować w razie wykrycia, że auto było naprawiane. Mówią wtedy, że była to niewielka stłuczka. Jeśli tak było w rzeczywistości, to dobrze naprawiony samochód może być warty kupienia. Jednak nie brakuje też sytuacji, gdy w komisie pojawia się auto po szkodzie całkowitej. W wypadku prezentowanej Mazdy próba ukrycia rzeczywistej historii pojazdu jest o tyle dziwna, że jest to samochód z polskiego salonu i bardzo łatwo sprawdzić, co się z nim działo.