Polska
Kierowcy ofiarą walki ze smogiem – zakaz wjazdu do miast
Alarm smogowy rozpętał debatę o poprawie jakości powietrza i jak zwykle pierwsi do linczowania trafili kierowcy. Coraz poważniej mówi się o wyrzuceniu aut z centrów polskich miast, będą mogły o tym decydować samorządy.
Problem jest, i to poważny, Polska ma aktualnie najbardziej zanieczyszczone powietrze w Europie. Co prawda w debacie wspomina się o największych trucicielach, czyli przemyśle i gospodarstwach domowych, ale jak zwykle najłatwiej zacząć od karania kierowców.
Politycy przyspieszyli pracę nad projektem ograniczającym emisję szkodliwych pyłów do powietrza. Do sejmu trafił właśnie projekt Marka Sowy, posła Nowoczesnej, dający władzom większych miast (powyżej 200 tys. mieszkańców) prawo do wytyczania stref z ograniczeniem lub zakazem poruszania się pojazdów spalinowych niespełniających najnowszych norm emisji spalin.
Według pomysłu posła Sowy, ograniczenia nie będą dotyczyć mieszkańców wyznaczonych stref i pojazdy specjalne.
Jak to działa u innych?
Sama idea opiera się na rozwiązaniach znanych już m.in. z miast naszego zachodniego sąsiada. Do stref wstęp będą miały tylko auta najnowsze spełniające najsurowsze normy emisji spalin. Wjeżdżając do centrum trzeba będzie oznakować auto naklejką informującą o klasie emisji.
Aktualnie najbardziej rozbudowany system stref ekologicznych mają Niemcy. Stosuje się tam plakietki w trzech kolorach, w zależności od rodzaju silnika i daty pierwszej rejestracji, co ma bezpośredni związek ze spełnieniem odpowiedniej normy szkodliwych spalin.
I tak zakaz wstępu do miast mają pojazdy z silnikami benzynowymi zarejestrowanym przed październikiem 1996 roku oraz z dieslem zarejestrowanym przed 1 stycznia 1997 roku. Czerwoną plakietkę otrzymują pojazdy spełniające wymagania normy Euro 2, żółtą – Euro 3, a zieloną – Euro 4 i 5.
Naszym zdaniem
Oczywiście eliminacja z miast niesprawnych diesli (które zresztą często jeżdżą w taborach komunikacji miejskich), to dobry pomysł. Z drugiej strony jeśli wydawanie naklejek będzie się odbywało tylko na podstawie rocznika auta, a nie rzeczywistej emisji spalin samochodu, może się okazać, że w miastach pozostanie wielu trucicieli z wyciętymi filtrami cząstek stałych, a wilczy bilet dostaną auta całkiem niegroźne dla środowiska, ale zbyt stare.